Historia
Trudno w trzech akapitach opowiedzieć to, co dostępne jest w licznych tomach naukowych dzieł, setkach przewodników i na kartach literatury pięknej. A zatem…
Rzymianie nie dotarli do Szkocji odgradzając się od barbarzyńskich Piktów pilnie strzeżonym murem Hadriana. Trudno dziwić się reprezentantom śródziemnomorskiego mocarstwa, że zatrzymali się w marszu na północ. Tam bowiem były już tylko deszcze, skały, łąki i niezbyt żyzne pola. Na łupy szanse niewielkie, plemiona agresywne, a zachwycanie się pięknem dzikiej natury nie było wówczas tak powszechnym sportem jak dziś.
W późniejszych latach historia Szkocji to nieustanne walki z Anglikami oraz wewnętrzne wojny możnych rodów. Niekiedy trafiał się Szkotom udany władca (jak np. Robert Bruce) i wówczas kraj rósł w siłę. Przeważnie jednak bogatsza i potężniejsza Anglia wymuszała swoje warunki. Niekiedy wojną na wprost, acz częściej skłócając między sobą szlacheckie rody. Po śmierci Elżbiety I ród Stuartów objął tron jednocześnie w obu krajach łącząc je personalną unią. Kilkadziesiąt lat później Cromwell zakończył ten etap ścinając niezbyt rozgarniętego Karola Stuarta – Monthy Python barwnie ujął to wydarzenie w jednej ze swych piosenek tymi słowy: „The most interesting thing about king Charles I is that he was 5’6″ tall at the start of his reign, but only 4’8″ tall at the end of it…” (Najbardziej interesującą informacją o królu Karolu I jest to, iż miał 5 stóp i 6 cali wzrostu na początku swego panowania, a tylko 4 stopy i 8 cali na jego koniec…). Wszelako tenże Cromwell jako pierwszy zaproponował Szkotom reprezentację we wspólnym parlamencie.
Trwała unia Szkocji i Anglii to dopiero wiek XVIII, ale nawet dzisiaj sentymenty separatystyczne i podkreślanie odrębności są bardzo silne. Powrót do języka gaelickiego, własny parlament, własna waluta (funt szkocki), chęć korzystania z dochodów z wydobycia ropy na Morzu Północnym połączona z niechęcią wobec Anglików… To wszystko razem – choć w łagodnej formie – ale jest wyraźnym sygnałem dla każdego, kto miał do czynienia ze Szkotami. W jednej z książek napotkałem na fragment mówiący, że „przyrodzonym prawem każdego Szkota jest prawo do chodzenia po górach bez zezwolenia. Są jednak NIEKTÓRZY zagraniczni właściciele ziemscy, którzy grodzą swoje tereny i nie udostępniają ich wędrującym”. Przez moment zastanawiałem się jakaż to ZAGRANICZNA nacja – u diabła! – wykupuje ziemskie posiadłości w deszczowej, mglistej i wilgotnej Szkocji? Aż wreszcie dotarło… przecież tu chodzi o Anglików! Czy można byłoby podnieść polityczną poprawność cytowanej wyżej wypowiedzi?