system recco nie licz na niego

system recco nie licz na niego

Nie licz na recco system

W naszych sklepach coraz więcej odzieży narciarskiej i snowboardowej nosi znaczki recco system. Pokusa kupna fajnego ciucha jest wzmocniona wyraźnie wyczuwalną, twardą płytką z ładnym logo. A ewentualny spory wydatek, łatwiej usprawiedliwić gdy powiemy sobie i innym, że to przecież dla naszego bezpieczeństwa. Ale czy aby na pewno jesteśmy bezpieczniejsi?

Jak to działa system recco.

Płytka RECCO jest reflektorem. Nie ma baterii, skomplikowanych układów elektronicznych, działa na mrozie, nie można jej zepsuć, nie można jej też zgubić, bo jest zaszyta w odzieży. Po zejściu lawiny należy specjalnym detektorem (lampą) oświetlić stok pod którym znajdują się zasypani. Promieniowanie lampy wzbudzi reflektory w odzieży zasypanych, a dzięki ekranowi sprzężonemu z lampą emitującą sygnał, łatwo będzie ofiary znaleźć i odkopać. Z punktu widzenia pomysłu – jest rewelacyjnie.

Czy tego potrzebujesz?

System RECCO zdaje egzamin TYLKO tam, gdzie istnieje możliwość zejścia lawiny. Jeżeli więc twoje narciarstwo ogranicza się do utrzymanych tras narciarskich z wyciągami, system RECCO jest Ci zupełnie niepotrzebny. Przez system RECCO nie można wezwać pomocy, jeżeli złamiesz sobie nogę, a na ujeżdżonym śniegu widać Cię idealnie. Na Nosalu, w Białce czy w Solden prędzej przejedzie Cię inny narciarz (lub snowboardowiec) niż zejdzie lawina.

Zupełnie inna sprawa jeżeli uprawiasz narciarstwo offroadowe, czyli poza szlakami i trasami narciarskimi. Jeżeli jeździsz w głębokim kopnym śniegu, jeżeli lubisz strome stoki i śnieg, po którym nikt przed Tobą nie jechał, system RECCO będzie poprawiał Twoje bezpieczeństwo. Ale nie w Polsce.

Dlaczego to nie działa w Polsce?

Odpowiedź jest banalnie prosta. Bo GOPR, TOPR i w ogóle ratownicy nie mają pieniędzy na detektory (lampy) emitujące sygnał. W Polsce jest jeden jedyny detektor, który znajduje się w posiadaniu TOPR (czyli pogotowia górskiego na terenia Tatr polskich). Na domiar złego to „cholerstwo”, jak mówią o tym ratownicy, waży ładnych kilkadziesiąt kilogramów i kompletnie nie nadaje się do wyposażenia w rzeczony przedmiot grupy ratunkowo-poszukiwawczej. W krajach cywilizowanych taki detektor jest podwieszony do helikoptera ratowniczego, który przelatuje nad lawiniskiem i momentalnie wzbudza wszystkie płytki.

Jeżeli uzmysłowimy sobie ile mamy helikopterów przeznaczonych do ratowania ludzi w naszym kraju i przemnożymy to przez liczbę posiadanych detektorów, to mamy realne wyobrażenie, dlaczego na RECCO w Polsce szkoda pieniędzy.

Dodatek po kilku latach

Tekst powyższy był pisany w okolicach roku 2004. Na przełomie roku 2008/2009 GOPR i TOPR otrzymały od MSWiA sporo nowoczensego dobrego sprzętu. Między innymi także detektory płytek Recco które ważą poniżej 2 kg i można je spokojnie zabierać na akcje ratownicze i patrole. Wszelako realny czas odszukania żywej osoby zasypanej lawiną wynosi nadal 20 minut. Ratownik z detektorem musiałby stać w miejscu w którym zejdzie lawina aby odkopać jeszcze żywą osobę z płytką Recco. Bez wątpienia nowe detektory znakomicie skrócą czas poszukiwania zwłok podczas przeszukiwania lawiniska.

strona systemu

Rafał Król