Miejsce i czas
Udało mi się być na Północnym Zachodzie wielokrotnie w różnych porach roku. Przeważnie służbowo, ale miałem okazję zobaczenia wielu miejscowych atrakcji turystycznych. Najdłuższą trasę pokonałem w maju 2000 roku kiedy poświęciliśmy tydzień na objazd Waszyngtonu na południe od Seattle. Kiedy jechać? Najlepiej od wiosny, od początku maja aż do końca września. Bowiem od października aż do kwietnia przypada aż 80 procent opadów w tej okolicy. Co się tłumaczy, że na wybrzeżu leje w zasadzie bez przerwy…
W zasadzie tylko zaczepiłem o Oregon, więc skoncentruję się na Zielonym Stanie (Green State; wszystkie stany USA mają swoje przezwiska), stanie Washington.
Stan Washington ma powierzchnię ok. 172 tysięcy kilometrów kwadratowych, czyli trochę więcej niż połowa Polski. Zamieszkuje go nieco ponad 4 miliony ludzi. Stolicą jest Olympia, a największym miastem liczące nieco ponad pół miliona mieszkańców Seattle. Leży w Pacific Time Zone, czyli różnica czasu z Polską wynosi 9 godzin (co daje się natychmiast odczuć przez kilka pierwszych dni po przyjeździe – można spokojnie umawiać się na spotkania na szóstą rano, ale za to koło trzeciej po południu powieki ciągną w dół jakby zrobione z ołowiu). Można mówić o dwóch klimatach – na wybrzeżu Pacyfiku klimat jest dość łagodny, od kilku stopni powyżej zera zimą i dwudziestu kilku stopni latem, ale za to często leje deszcz. Chmury zatrzymują się na Górach Kaskadowych i po ich wschodniej stronie latem jest cieplej (ponad 30 stopni), a zimą temperatury spadają poniżej zera, ale za to opady są o wiele mniejsze. Śnieg to domena gór i jest tutaj kilkanaście miejsc do jeżdżenia na nartach. Na Mt Rainier padł rekord USA wielkości opadów: w 1972 roku napadało tu 29 metrów śniegu! Mt Rainier jest najwyższą górą stanu Waszyngton i najwyższym szczytem wulkanicznym w USA (bez Alaski) – ma 4 800 metrów.