Bhutan 2005

Informacje dodatkowe Bhutan

07_informacje_dodatkoweChoroba górska. Jeśli nie wybierasz się na trekking to nie ma obaw. Większość miejsc dokąd docierają turyści leży na wysokościach 2000-2400 m n.p.m. Przełęcz Doczula to nieco ponad 3000 m, klasztor Taktsang 2950 m.

Lądowanie w Paro. Coś niesamowitego! Prawdopodobnie będziesz leciał z Katmandu i przelatywał wzdłuż łańcucha najwyższych Himalajów. Wychodzący znad chmur szczyt Everestu będzie na wyciągnięcie ręki, a samolot wcale nie będzie leciał wyżej niż wierzchołek tej góry. Ale to dopiero początek atrakcji, ponieważ teraz trzeba wejść między obłoki i wsunąć się (tak jest! wsunąć się!) w górską dolinę. Samolot wślizguje się pomiędzy góry i robi dwa-trzy ciasne zakręty w rynnie pomiędzy skalistymi zboczami. Czujesz się jak na bobslejowym torze. A potem wyrównuje lot i szybko schodzi do lądowania. Kiedy idziesz po płycie lotniska odruchowo patrzysz w stronę doliny, którą pokonywałeś powietrzną drogą kilka minut temu. To ładna dolina na latanie awionetką, ale Airbusem??? Start też daje sporo emocji! Tym razem samolot z całych sił po prostej wspina się w górę. A potem nagle, zupełnie blisko, tak blisko, że masz wrażenie fizycznej bliskości lodowej czapy – pojawia się szczyt Jomolhari (7314m).

09_bhutan_guideLektury o Bhutan . Wątpię by można było znaleźć jakąś książkę po polsku poświęconą tylko Bhutanowi. Posługiwałem się na miejscu książką autorstwa Francoise Pommaret „BHUTAN. Himalayan Mountain Kingdom” z serii Odyssey Guides w języku angielskim i zdobytą w warszawskim Sklepie Podróżnika. Polecam, bo jest napisana przystępnie i wszystkie najważniejsze miejsca, wydarzenia oraz obyczaje są dość dokładnie opisane. W drodze powrotnej skusiłem się w Katmandu na piękny album Roberta Dompniera 10_bhutan_album„Bhutan. Kingdom of the Dragon” – kosztuje on 50 dolarów i zniżek nie ma. W Thimpu ta sama książka kosztowała blisko 80 dolarów. Ponieważ jednak w 2005 roku złotówka była wyjątkowo silna to pokusie uległem szybciej niż myślałem…

Pieniądze. Walutą są ngultrumy, których wartość odpowiada indyjskim rupiom. Co więcej – rupie są przyjmowane na równi z ngultrumami, ale tylko banknoty o niskich nominałach. Twardą walutę można wymienić w banku albo na centralnej poczcie w Thimpu (w tym samym budynku, co sklep ze znaczkami; patrz Znaczki pocztowe). W sklepach nastawionych na turystów przyjmą praktycznie każdą wymienialną walutę, a także zaczynają pomału przyjmować karty kredytowe. Wszelako przyjazd tylko z plastikiem w portfelu nie jest ciągle dobrym pomysłem.

Prawo jazdy. Nawet międzynarodowe prawo jazdy nie jest ważne w Bhutanie. Ale kiedy zobaczysz jak miejscowi mkną po wąskich szosach zawieszonych gdzieś nad przepaścią – przestajesz się dziwić. Jedziesz kolejnymi zakrętami i serpentynami, kierownica cały czas obraca sie w ręku.

Psy. Może trudno nazwać Bhutan psim rajem, ale żyje tu się psom wyjątkowo dobrze. Kundle – wszystkie jakby od jednej matki: średniego wzrostu, krótka, przeważnie rudawa sierść, wydłużony pysk – mieszkają obok ludzi. Można je spotkać w centrum miasta, w klasztorze, na wiejskim podwórzu. Psia społeczność trochę pasożytuje na ludzkiej (jedzenie! jedzenie!), ale obie prawie ze sobą nie wchodzą w relacje. Buddyjscy Bhutańczycy nie dokuczają psom, a psy nie narzucają się ludziom. I tak możesz zobaczyć psa zwiniętego w kłębek na wycieraczce przed wejściem do najbardziej eleganckiego hotelu w Thimpu – tak, trochę to przeszkadza wchodzącym, ale pies przecież sam usuwa się na bok. Na najbardziej ruchliwym skrzyżowaniu w stolicy (tam, gdzie policjant reguluje ruchem!) na jezdni bawią się dwa młode psy, przy czym jeden właśnie wywrócił się na plecy, a drugi – powarkując z uciechy -podskakuje wokół niego. Nikt ich nie przegania, ani ludzi, ani samochodów się nie boją, a kierowcy jeżdżą bardzo ostrożnie by przypadkowo coś się psom nie stało. Wieczorami słychać psie ujadanie i skomlenie – w pierwszej chwili myślisz, że któremuś dzieje się jakaś krzywda, ale to zwierzęta regulują między sobą swoje problemy. Czasami wystarczy wyjrzeć z okna i widać, że to tylko ich wzajemne podjazdy robią tyle hałasu.

08_informacje_dodatkowe_thimpuThimpu. Jak na Bhutan stolica jest miastem ruchliwym, gwarnym i pełnym pojazdów. Jak na Azję jest miastem cichym, spokojnym i niedużym. Thimpu ma około 65 tysięcy mieszkańców i rozłożyło się wzdłuż rzeki w górskiej dolinie. Przy głównej arterii miasta stoją kilkupiętrowe budynki i ulica ta nieco przypomina alpejskie miasteczka w Austrii. Podobno było tam nawet skrzyżowanie sterowane świetlnie, ale za dużo było zawracania głowy i teraz jest tylko zadaszone podwyższenie, gdzie dyżuruje policjant. Budynki są wszystkie w jednakowym stylu – muszą zachowywać tradycyjny bhutański charakter. Nie oznacza to bynajmniej, że są jednakowe! Bliższe oględziny wykazują, że każdy dom ma inne zdobienia, inne malunki. Pomimo swojego kameralnego charakteru Thimpu ma cechy stolicy – ściągają tutaj do pracy ludzie z całego kraju, budowane są kamienice z mieszkaniami na wynajem, pojawiają się lepsze dzielnice z domami dla bogatszych. Jest nawet pole golfowe – tylko 9 dołków, ale zawsze! Widać prace przy drogach, buduje się nowy most. Są księgarnie i sklepy, które nie miałyby szans przeżycia na prowincji. No i – last but not least – ludzie tu się spieszą! Ten pośpiech oczywiście według bhutańskich, a nie europejskich norm! Thimpu pozostaje dalej uroczym miastem, którego centrum zwiedzać trzeba piechotą. Miastem, gdzie psy wylegują się na ulicy nie zwracając uwagi na ludzi. Gdzie można wybrać restaurację i kawiarenkę internetową, ale ciągle masz wrażenie iż po miesiącu będziesz znać wszystkich mieszkańców!

Zakupy. Jest drogo. Nie wiem dlaczego – może to kwestia transportu, a może jednak pieniądze nie są tu tak powszechnie używane – wszystko jest tutaj dość drogie. Część z pamiątek jakie można kupić w Bhutanie jest dostępna w Katmandu za ułamek tej ceny co w Thimpu. Dlatego też jeśli już kupować to tylko to co jest absolutnie nie do uzyskania w innych himalajskich państwach – miejscowe tekstylia, lokalny strój. Uwaga: jeśli kupisz łuk to możesz mieć problemy z jego przewiezieniem! Bhutańczycy cię zrozumieją, ale na innych lotniskach mają z tym poważny problem!

Znaczki pocztowe. Przez bardzo wiele lat drukowanie znaczków pocztowych stanowiło bardzo poważną pozycję w budżecie Bhutanu. Dzisiaj największe przychody daje eksport energii elektrycznej do Indii, ale ciągle jeszcze wizyta na centralnej poczcie w Thimpu jest obowiązkowa. Przepiękne serie znaczków poświęcone przeróżnym tematom (niekiedy zupełnie nie związanym z Bhutanem) każą rzucić się na zakupy nawet tym, którzy klasera nigdy nie mieli. Bardzo piękna pamiątka, a dodatkowo: wysłana pocztówka ozdobiona takim znaczkiem będzie przemiłym upominkiem dla każdego! Pocztówki dochodzą do Polski bez problemu.

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Rafał Król
Rafał Królhttp://rafalkrol.pl
Eksplorator światów i ikonoklasta.