Ararat, Erciyes 2007

Ważne informacje

Waluta:
Obowiązującym środkiem płatniczym w Turcji jest lira turecka. Pieniądz ten został w zeszłym roku zdenominowany czyli stare 1000000 TL zamieniono na 1 YTL. Wartość liry to nieco ponad 2 zł. Pieniądze można wymienić w wielu kantorach prywatnych, bankach lub na poczcie. W bankach i na poczcie koniecznie trzeba mieć ze sobą paszport. Tam też pobiera się prowizję w wysokości do 5 % wartości wymiany. Najłatwiej wymienialne waluty to Euro i Dolar Amerykański, choć z moich obserwacji wynika, że przeważa Euro. Z wymianą funtów brytyjskich był spory problem. Na wschodzie Turcji gdzie blisko do Iraku i Iranu dolar ma się trochę lepiej niż w centrum i na zachodzie Turcji. Np. za pozwolenie wejścia na Ararat płaciliśmy w dolarach.

Parki Narodowe:
Formalnie istnieją. Natomiast nie udało nam się zaobserwować żadnej infrastruktury wskazującej na jakieś granice parków, strażników, ochronę przyrody, szlaki turystyczne, mapy, przewodniki, pola namiotowe, itp.

Mapy:
Nie ma. Nie można dostać nigdzie (w tym w samej Turcji) żadnych map terenów atrakcyjnych turystycznie.

Wysyłanie poczty:
W Turcji nie ma skrzynek pocztowych. Listy do wysłania trzeba zanieść do czynnego urzędu pocztowego (PPT).

Język:
Turecki, na wschodzie Kurdyjski. Bardzo mało kto mówi po angielsku. Ponieważ Turcja jest szturmowana przez niemieckich turystów sporo Turków próbuje mówić po niemiecku. Na próbach jednak się kończy. Moje spostrzeżenie – Kurdowie swobodniej się uczą języków obcych niż Turcy.

Telefony komórkowe:
działają na większości terenu Turcji. Rozmowy z Polską są jednak wyjątkowo drogie. Telefonia komórkowa należy do jednej, państwowej firmy.

Drogi i komunikacja:
Turcja ma rewelacyjnie utrzymane drogi. Chciałbym, żeby u nas były takie. Na całym terenie Turcji działa kilkaset przedsiębiorstw autobusowych komunikujących cały kraj. Autokary mają klimatyzację, obsługę pokładową oferującą pasażerom ciepłe i zimne napoje oraz różne inne udogodnienia podróży. Rewelacja.

Bezpieczeństwo:
Turcy są przyjaźnie nastawieni i bardzo pomocni. Oczywiście, czym bliżej gett dla turystów typu Alanya i Antalia tym nastawienie na „dojenie” gości jest większe, natomiast w każdym miejscu mogliśmy liczyć na gościnę, pomoc, informację i życzliwość. Odnieśliśmy też wrażenie, że Turcy są znacznie mniej agresywni niż Europejczycy. W kraju jest bezpiecznie i tak się czuliśmy. Bardzo dużymi uprawnieniami cieszy się formacja wojskowa Jandarma której stałe kontrole dokumentów mogą być uciążliwe, ale zapewniają porządek i bezpieczeństwo. Największe niebezpieczeństwo w rejonach górskich grozi nam ze strony psów pasterskich i zdziczałych psów. Są one realnym zagrożeniem, którego nie należy bagatelizować.

Jedzenie:
Pyszne. Dużo mięsa (polecam baraninę) zarówno drobiowego jak i wołowego. W Turcji nie uświadczymy wieprzowiny. Również ryby i owoce morza nie cieszą się popularnością (nad czym bardzo ubolewałem). Tureckie wino – tragedia. Szkoda pieniędzy. Poza tym dużo przypraw, dużo warzyw. Innymi słowy różnorodność. Mitem jest, że wszystko jest pikantne. Owszem, może być, ale zawsze mamy wybór. Słodycze – jak dla mnie zdecydowanie zbyt słodkie. Herbata jest wszechobecna. Pija się ją wszędzie. Pomaga znieść upały, nawiązać kontakty, robić interesy, jest pretekstem żeby porozmawiać. Turcja posiada obecnie własne plantacje a zagłębie herbaciane skupia się wokół miasta Rize, portu położonego na wschodzie morza Czarnego. Zmieniając temat – kawa po turecku – koniecznie trzeba spróbować podobnie jak fajki wodnej (Nargila).

Zdrowie:
Szczepienia nie są konieczne. Choć jak wszędzie warto mieć szczepienia przeciwko żółtaczce. Szalenie ważna jest higiena. Pamiętajmy aby myć owoce i nie pić surowej wody. Woda surowa ma zupełnie inną niż u nas flora bakteryjną, może zawierać pierwotniaki, jaja owadów i wiele innych rzeczy, po których możemy się pochorować. Nawet po wodzie butelkowanej zdarzały nam się biegunki. Wodę trzeba filtrować lub gotować. Bezwzględnie.

Zakupy:
Nie ma stałych cen. Wszystko jest umowne. Biada tym, którzy kupują nie targując się. Targowanie się to rytuał, który pozwala sklepikarzowi poznać kupującego, zasobność jego portfela, charakter i cierpliwość. Obok tandety spotkamy bajeczne wręcz wyroby i rękodzieło. Turcy są mistrzami w wyrabianiu dywanów i produktów ze skóry. Tureckie bazary to również okazja do kupienia najlepszych przypraw trzykrotnie taniej niż w Europie.

Różnice kulturowe:
Zupełnie inaczej kształtuje się sfera intymna. W Europie odległość między ludźmi jest większa, szczególnie między mężczyznami. W Turcji mężczyźni wylewnie się całują i obejmują, a nawet chodzą ze sobą pod rękę. Tak robią wszyscy mężczyźni – nie mam tu na myśli homoseksualistów. Podobna bliskość cechuje kobiety, choć to akurat Europejczyka mniej razi. Za to dystans między mężczyzną a kobietą jest znacznie większy. Nie widzieliśmy, żeby w autokarze posadzono kobietę obok obcego mężczyzny. Kobieta może siedzieć przy swoim mężu, członku rodziny lub innej kobiecie. Nigdy inaczej. Powodowało to sporo roszad wewnątrz autokarów.

Wieprzowina dla muzułmanów to nie tylko coś, czego nie mogą jeść. Wieprzowina to obrzydlistwo napełniające ich nie udawanym obrzydzeniem. Obrzydzenie i nieczystość to również papier toaletowy, wyparty w Turcji przez kraniki i dzbanki. Podobnie też bose stopy mężczyzn, lub w ogóle spodnie odsłaniające kolana i łydki. Młodzi Turcy, lansujący się na amerykańską modłę chodzą w szortach, ale to tylko w dużych nowoczesnych miastach. Do meczetu NIE WOLNO wejść w butach, trzeba mieć zasłonięte nogi, a kobiety oprócz tego muszą mieć chustę na głowie i ramionach.

Kurdowie:
Zamieszkują całą Turcję wschodnią, choć niemało ich też w Istambule. Poprzez swoje rozległe rodziny i cały system ogromnego szacunku dla rodziny i wzajemnej pomocy z Kurdami łatwo jest wszystko załatwić. Są życzliwi, uprzejmi i mówią po angielsku (częściej niż Turcy). Jeżeli Kurd, z którym rozmawiamy nie umie nam pomóc, spróbuje nam pomóc poprzez któregoś ze swoich braci czy kuzynów. Klany rodzinne radzą sobie w ten sposób wyśmienicie ze wszystkim problemami. Występuje też łatwa do zaobserwowania solidarność między Kurdami. Do dziś Kurdowie starają się uzyskać Turcji autonomię i uznanie jako mniejszość. Warto pamiętać, że Kurdowie żyją również daleko poza granicami Turcji, w Iranie i Iraku. Na nas zrobili jak najlepsze wrażenie. Nasz przewodnik na Ararat był Kurdem, agencja, która pomogła nam zdobyć pozwolenia na wejście na szczyt również była kurdyjska.

Rafał Król
Rafał Król
Rafał Królhttp://rafalkrol.pl
Eksplorator światów i ikonoklasta.