W górach Ekwadoru zginął Edward Hudziak. Edek. Jeden człowiek, ale dla wielu osób i środowisk niewyobrażalna strata. Rodzina straciła wspaniałego ojca i męża. GOPR stracił jednego z najlepszych i najbardziej doświadczonych zawodowych ratowników. Schronisko na Markowych Szczawinach straciło roztropnego gospodarza, a środowisko PTTK wybitnego przewodnika. Babia Góra straciła największego jej piewcę i propagatora od czasów Hugona Zapałowicza. Na Babiej Górze Edek znał każdy kamień, parów, drzewo. Setki, jeżeli nie tysiące dyżurów w GOPRze, litry potu i lata wysiłku, każda tyczka na szlakach Babiej Góry zna Edka rękę. Ja straciłem przyjaciela… Edek zaraził mnie skitourami i Babią Górą, jego górskie aspiracje i umiłowanie przygód zawsze były wielkie. Chyba tylko serce które Edek okazywał ludziom było większe. Kochał oryginałów i wariatów, kto wie może dlatego i mnie polubił ? Miał wyjątkowe poczucie humoru, jego żarty i psikusy które robił zarówno rodzinie jak i turystom urosły już do rangi legendy. Zginął w górach, na wymarzonej wyprawie. Nic nie jest w stanie zapełnić powstałej pustki.
Rafał Król