Ważne informacje
Zimowy trawers Islandii, w wersji w której postanowiłem zrealizawać czyli na linii południe- północ przez lodowiec Vatnajokullwymagał rozwiązania wielu problemów logistycznych. Z jednej strony trzeba było dobrać sprzęt który sprosta temperaturm i warunkom z drugiej jednak strony na tyle lekki i kompaktowy aby udało się to wszystko zabrać. Wspólnie z Grzegorzem poczyniliśmy więc szereg założeń i pomysłów które miały nam umożliwić realizację celu.
Każdy z nas zabiera wg uznania i potrzeb rzeczy które sam nosi (ubrania, rzeczy osobiste, sprzęt fotograficzny itp.) Przed wyprawą konsultujemy ze sobą co powinniśmy bezwzględnie zabrać.
Na podstawie raportów pogodowych z poprzednich lat spodziewamy się umiarkowanej zimy z temperaturami od + 2°C do -10°C i dużą wilgotnością oraz silnymi wiatrami i tak przygotowujemy zarówno odzież jak i resztę ekwipunku.
Pod kątem silnych wiatrów zamawiamy w firmie Helsport namiot na wyprawę.
Zakładamy, że pierwsza część trasy przez lodowiec Vatnajokull będzie umiarokwanie trudna, tzn. że skoro nie ma tam trudności technicznych to szybko i bez komplikacji przemierzymy lodowiec zakładając odcinki dzienne o długości 20 -25 km.
Zakładamy, że na pewno będzie śnieg na lodowcu i tam będziemy korzystali z sanek; nie mamy pewności czy w interiorze po zejściu z lodowca będzie śnieg, dlatego też środkiem transportu są rakiety śnieżne, które łatwiej niż narty transportować, kiedy nie ma śniegu.
Również pod tym kątem, że w interiorze nie będzie śniegu zakładamy potrzebę przeładowania całości bagażu z sanek na plecaki. Stąd zamawiamy w norweskiej firmie Helsport największe plecaki transportowe jakie są dostępne, 120 litrowe.
Zakładamy, że druga część trasy, od zejścia z lodowca będzie wiodła gruntowym duktem.
Sanki z żywnością, namiotem i paliwem ciągnie Grzegorz jako drugi jako że nie chodził dużo z plecakiem, natomiast jest świetnym rowerzystą.
Założenie bezpiecznego i wydajnego poruszania się jest takie, że ze względu na doświadczenie na lodowcach ze swoim plecakiem będę szedł pierwszy wyszukując przez lodowiec bezpieczną drogę tak, aby była wolna od szczelin, i na tyle mało nachylona, aby Grzegorz był w stanie przeciągnąć po niej sanki.
W terenie trudnym mamy wiązać się liną alpinistyczną. Ponadto zabieramy uprzęże alpinistyczne i przyrządy do autoasekuracji. ( jumary, małpy) Jeżeli ja wpadnę do szczeliny, Grzegorz z sankami będzie dla mnie przeciwwagą i ja będę miał w postaci Grzegorza z sankami solidny punkt asekuracyjny. Idący „na pierwszego” nie ma praktycznie żadnych szans na autoratownictwo w wypadku, gdyby wpadł do szczeliny obciążony sankami. Taka taktyka jest ponadto podyktowana tym, że Grzegorz nie wspinał się i nie zna technik linowych.
W miejscach bardzo nachylonych i newralgicznych z innych względów możemy odciążać sanki i balansować ładunkiem (przenosić na raty, robić depozyty).
Nasze porcje żywnościowe są takie same. Śniadania to pełnotłuste mleko w proszku instant z musli lub płatkamo owsianymi. Śniadania są pakowane do worków i ważą 300 g każdy worek, po zalaniu wodą to porcja na 2 osoby (około 650 kcal/ osobę). W trakcie postojów pijemy napoje z termosów/bukłaków oraz jemy słodycze w postaci chałwy, czekolady itp. Obiadokolacje to porcjowane dwuosobowe zupy i drugie dania firmy Travellunch. Zupa na 2 osoby waży 150 g, drugie danie na 2 osoby waży 250 g. Kaloryczność każdej z porcji to między 500 a 600 kcal.
Długość dnia na wyprawie to zaledwie około 8 godzin, więc rozstawianie i składanie obozu musimy robić w półmroku.