Impresje 1 – Etiopia wyprawa

Etiopia wyprawa stelle w aksumAksum. Dawna stolica afrykańskiego imperium ciągle jeszcze czeka na swojego odkrywcę – praktycznie nie prowadzi się tutaj badań archeologicznych. Oczom przybysza ukazuje się tylko kilka świadectw dawnej przeszłości. Pierwsze i najbardziej charakterystyczne są monolityczne stelle, z których największa stojąca ma 24 metry wysokości. Stelle mają zdobione płaskorzeźbami front i zobaczyć na nich można fałszywe drzwi i okna. Czemu służyły i jak je wykonano pozostaje tajemnicą. Zbieżność kształtów z jemeńskimi glinianymi wieżowcami i tamtejszymi monolitami wydaje się nie być przypadkowa. W parku w centrum miasteczka można zobaczyć etiopski kamień z Rosetty – inskrypcje z czasów pierwszego chrześcijańskiego cesarza Ezany, na którym po sabatejsku, w języku gyyz i po grecku sławi się czyny władcy. Położone poza miastem pałace króla Kaleba i królowej Saby nie robią wrażenia – pozostały po nich tylko zarysy murów. Imponujące są natomiast tzw. łaźnie królowej Saby, starożytny zbiornik na wodę do dzisiaj służący miejscowym.
W samym centrum, prawie naprzeciwko stelli, znajduje się katedra pw. Marii Syjońskiej. Współczesny kościół jest niezbyt ciekawy. Do starej katedry wstęp mają tylko mężczyźni – budynek pochodzi z XVI wieku i powstał już po najeździe muzułmańskim, ale stoi na starszych fundamentach. Być może poprzedniej katedry, a być może jeszcze starszej, aksumskiej świątyni. Tuż obok za płotem stoi niewielki i niepozorny, otoczony płotem budyneczek. Za niewielką opłatą urzędujący tam kapłan otworzy kramik jako żywo przypominający nasze bazarowe szczęki i pokaże cesarskie korony. Ale do samego budynku wstępu nie ma – tu bowiem ma znajdować się oryginalna Arka Przymierza. Dostęp do niej ma tylko jeden, najlepszy z najlepszych, kapłanów. Ponoć kiedy tam wchodzi jest obwiązany sznurem, bowiem gdyby umarł trzeba by go stamtąd wyciągnąć, a nikomu prócz tego jednego kapłana nie jest dozwolone obcowanie ze świętością.
Aksum dla etiopskich chrześcijan to jak nasza Częstochowa. Kiedy miejscowi muzułmanie chcieli wybudować kilkanaście lat temu meczet były zamieszki, były ofiary w ludziach. No i nie ma meczetu w Aksum…

Etiopia wyprawa kosciol z arka przymierzaArka Przymierza

Wersja oficjalna głosi, że Arka trafiła ze świątyni w Jerozolimie do Etiopii wraz z Menelikiem, synem Salomona i Saby. Potwierdzać to mają obecność Felaszy, etiopskich Żydów oraz ich zwyczaje pozbawione obrzędów, które pojawiły się później w trakcie rozwoju judaizmu. Z tego wysnuwa się wniosek, iż musieli trafić do Etiopii około 500 roku p.n.e. lub wcześniej.
W Etiopii Arka miała trafić do świątyni w Aksum i do dzisiaj tam spoczywa. Wojny, najazdy i zmienne koleje losu powodowały, iż czasami była lub mogła być przenoszona w inne miejsca. Stąd pogłoski o różnych miejscach jej pobytu. Prawdopodobne jest, że biali barbarzyńcy źle rozumieli Etiopczyków – w każdym kościele znajduje się tabot, symbol Arki Przymierza. A od tego by zamiast „symbol” zrozumieć „oryginał” droga niedaleka…

Choć z drugiej strony… Przeczytajcie „The Sign and the Seal” Hancocka. Możecie zmienić zdanie.

Etiopia Wyprawa kaplan w lalibela Lalibela. Miejscem, którego pominąć nie wolno podczas podróży po Etiopii jest Lalibela. Król Lalibela stwierdzając, iż muzułmanamie otaczając zewsząd Etiopię uniemożliwiają pątnikom przejazd do Jerozolimy, postanowił zbudować odpowiednik świętego miejsca w miejscowości Roha. Zamysł udał się znakomicie – od imienia króla zmieniono później nazwę tego miejsca na Lalibela.
Prawie do końca XX wieku nie było dobrej drogi do Lalibeli, ani nie doprowadzono elektryczności. Od 1998 roku dotrzeć jest dużo łatwiej – od lotniska położonego wśród gór na wysokości 1000m n.p.m. wiedzie droga do wsi na wysokość 2600m. Pośród glinianych domków, tukuli, leży kompleks wykutych w skale kościołów. Budowanie takich kościołów to tradycja dłuższa niż budowle w Lalibeli – łącznie jest ich ponad 200 – ale te, które można w tym miejscu zobaczyć są najpiękniejsze. Praca w skale wyglądała inaczej niż w Petrze. Tutaj najpierw wykopywano jakby głęboki na kilka-kilkanaście metrów okop tak aby pozostała bryła dostępna z boków i z góry. Potem kształtowano skałę na kształt budynku. W końcu wkraczano do wnętrza by od środka uformować bryłę na kształt świątyni. Kościołów takich jest w Lalibeli kilkanaście. Nie warto ich tutaj opisywać – to trzeba zobaczyć na własne oczy. I nie ma co szukać substytutu w innych krajach – to miejsce jest jedyne na świecie i dlatego też trafiło na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Chrześcijaństwo w Etiopii ma długą historię. Trafiło tutaj z Aleksandrii i najbliżej mu do koptyjskich chrześcijan z Egiptu. Ale izolacja sprawiła, że jest odmienne od innych. Etiopski kościół na równi uznaje Stary i Nowy Testament stąd wiele odniesień do pierwszej księgi i wiele wizerunków archaniołów, Michała, Gabriela i Rafaela. Kościół poszedł drogą monofizytyzmu, czyli wyznawania tylko jednej, boskiej natury Chrystusa – nie znajdzie się zatem tutaj zbyt wielu obrazów związanych z Męką Pańską (Jezus jako Bóg nie mógł przecież cierpieć na krzyżu). Ale krzyż jako emblemat świątyni jest bardzo częsty i ozdobne, często stylizowane krzyże to najczęściej przywożona pamiątka z tego kraju. Msze trwają bardzo długo i podczas nabożeństwa nie wolno siadać – stąd częsty widok człowieka z laską w ręku, bo łatwiej jest przestać te trzy godziny opartym o długą laskę. W trakcie mszy często słychać bębny i grzechotki. Do kościołów wchodzi się bez butów, a do niektórych miejsc wstęp kobietom jest wzbroniony. Patronem Etiopii jest święty Jerzy i jego obrazy można spotkać prawie w każdym kościele. Innym popularnym świętym jest św. Jared, postać historyczna z VII wieku i twórca stosowanego do dziś zapisu nutowego – przedstawia się go zazwyczaj z sistrum, grzechotką własnego pomysłu w ręce. Ujrzeć ją można ciągle w rękach kapłanów podczas modlitwy. Ubocznym efektem jest stosowanie nie zmodyfikowanego kalendarza juliańskiego – 11 września jest dzień Nowego Roku, kiedy byliśmy tam w 2002 roku (po naszemu) powitały nas napisy „Happy New Year 1995”…

W drodze przez lalibelskie kościoły towarzyszyli nam „butowi”. Dwóch chłopaków -za niewielki bakszysz – zostawało przed wejściem by pilnować naszych dwudziestu par butów. Kiedy wychodziło się z kościoła bezbłędnie podawali właściwe obuwie. Jak zapamiętywali lub jak poznawali – nie wiem…

Lalibela to najlepiej znana atrakcja turystyczna Etiopii i widać, że miejscowi nauczyli się żerować na turystach. Ale robią to z wdziękiem – możesz zostać zaproszony do etiopskiego domu na kawę, ugoszczony plackiem indżerą, a potem zostanie dopiero podana prośba, że młody człowiek, który cię tu przyprowadził potrzebuje do dalszej nauki słownika, ale go nań nie stać. Jeśli zechcesz to możesz ten słownik kupić dla niego za jedne 10 dolarów. A jutro kto inny też kupi. Ten sam słownik.

Etiopia kolumnaTajemnice Lalibeli

W świątyni Bet Mariam znajduje się zakryta płótnem kolumna. Według legendy królowi Lalibeli pokazał się Chrystus i dotknął tej kolumny. Od tej pory jest na niej zapisana przeszłość i przyszłość świata – niegodne zatem są oczy człowieka by zapoznać się z tą informacją. I stąd okrycie…

Ale być może – jak wszystko co tajemnicze w Etiopii – jest tam zapisana tajemnica związana z Arką Przymierza…

 

 

 

 

"Etiopia wyprawa 2002 Michał Jaworski" table of contents

  1. Etiopia wyprawa 2002 Michał Jaworski
  2. Wyprawa do Etiopii - Historia, trasa
  3. Impresje 1 - Etiopia wyprawa
  4. Impresje 2 - Etiopia wyprawa
  5. Informacje dodatkowe - Etiopia Wyprawa
  6. Lektury